Архив БВИ ->  
[Аудио] [Библиотека] [Систематика]
[Фантастика] [Филателия] [Энциклопудия]
    Русская фантастика

Monika KRAJEWSKA

Polsko-rosyjski słownik Lemowych neologizmów

PRZEDMOWA

Przedmiot

Celem niniejszej pracy jest przybliżenie Czytelnikowi fantastycznego świata utworów Stanisława Lema – świata niezwykłego i intrygującego. Jak wiadomo, podstawowym narzędziem w kreowaniu odmiennej, nieznanej rzeczywistości są w utworach science-fiction neologizmy. To właśnie te jednostki języka stały się przedmiotem analitycznego opisu w prezentowanym słowniku. Należy też zaznaczyć, iż równie ciekawe jest śledzenie rezultatów przenoszenia językowego obrazu wykreowanej rzeczywistości na grunt innego języka. W ten właśnie sposób powstał polsko-rosyjski słownik przekładowy, poświęcony twórczości Stanisława Lema.

Materiału do niniejszej pracy dostarczyły trzy cykle opowiadań pisarza, a mianowicie: Bajki robotów, Cyberiada oraz Dzienniki gwiazdowe1. Wymienione utwory są przykładem dystansu Stanisława Lema wobec tradycyjnej powieści science-fiction. Autor tworzy w nich groteskową wizję świata, a przyszłość jest dla niego jedynie maską, pozwalającą na satyryczną prezentację problemów współczesnej cywilizacji, przywar i słabostek człowieka, a nawet kpinę z naukowych hipotez, metod badawczych czy terminów i pojęć. Sygnałem groteskowego, humorystycznego tematu, jak pisze Z.Bożek2, jest w głównej mierze specyficzne ukształtowanie warstwy językowej, polegające na wykorzystaniu wszelkich form dowcipu językowego, stylizacji na język naukowy bądź urzędniczy, czy też archaiczny, a także przekształcaniu nazwisk znanych ludzi, wprowadzaniu parodystycznych skrótowców oraz żartobliwych nowotworów słowotwórczych i frazeologicznych.

1 Łącznie pięćdziesiąt trzy utwory, których pełen wykaz podany jest w Bibliografii podmiotowej na końcu niniejszej pracy: Lem S., Bajki robotów, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa, 1983; Lem S., Cyberiada, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1967; Dzienniki gwiazdowe, Interart, Warszawa, 1994, t. 1 i t. 2. Zamieszczone na okładce rysunki autorstwa S.Lema pochodzą z: Lem S., Dzienniki gwiazdowe, loc. cit., t. 1 i t. 2.

2 Bożek Z., Dowcip językowy w twórczości Stanisława Lema, «Zeszyty Naukowe UJ. Prace Językoznawcze», z. 54, Kraków, 1977, s. 319.

Odbiorca spotyka się więc m. in. z H.Ohmerem czy P.Lattonem lub też z dwoma pijanymi włóczęgami kosmicznymi, o imionach: Bann i Pugg, którzy są twórcami życia na Ziemi, zapoznaje się również z takimi pojęciami, jak infanteria ‘loteria infantylna, tj. dziecięca’, pucybuter ‘automat czyszczący buty’ czy pucybunter ‘ten sam, gdy się zbuntuje’ oraz wieloma niespójnymi czasowo złożeniami i kontaminacjami takimi, jak choćby: elektrycerz ‘elektryczny rycerz’, cybernal ‘cybernetyczny krasnal’, cyberissimus ‘cybernetyczny generalissimus’, cyberownica ‘cybernetyczna czarownica’ lub elektrosmok ‘elektryczny smok’ i elektrodrumla ‘elektryczna drumla’. Wiele jest neologizmów, powstałych w wyniku wymiany nagłosowej części złożenia, np. elektrolud (por. wielkolud), dzieciomiot (por. kulomiot), mordospad (wodospad), rakietostop (por. autostop) czy elektropijca (por. krwiopijca). W śmieszące, humorystyczne skrótowce, typu WC ‘Wysokie Cywilizacje’, ZADEK ‘Zabezpieczenie Dekolizyjne’, PUPA ‘Personalny Unieśmiertelniacz Perpetuujący Automatycznie’, HAREM ‘Harmonogram Edukacji Melioracyjnej’ obfitują głównie Podróż dwudziesta [175-222; DGI]3 i dwudziesta pierwsza [223-287; DGI]. Na kartach omawianych utworów poznajemy Blaszaków, Śliskoszczękich, Wspanialców, Mikrocefalów, takie międzygwiezdne globy, jak Ogniolia, Potworia, Debilia oraz bohaterów: Ferrycego, Krostofila Nijakiego, Mordosława Będziejaka czy też Rozporyka z rodu Gwintanów. Czytelnika bawią również nazwy typu: Główny Oberpolicmajster Tajnej Policji Ziemno-Wodno-Balonowej, Komplikator-Deperfektor Ontologiczny, order Wielkiej Chlupni i Wielkiej Sprężyny, jak również Bank Korupcyjny, Biuro Rejestracji Samorodnych Kandydatów do Nagrody Nobla, a także Ministerstwo Obrotu Kokosami i Ministerstwo Odznaczeń za Szczególne Zasługi czy też zrzeszenie pralek – Towarzystwo Bezludnej Adoracji.

3 W nawiasie kwadratowym wskazana jest najpierw strona, a następnie tytuł zbioru, z którego pochodzi dany cytat. Dla większej przejrzystości pracy zastosowano skróty, oznaczające odpowiednio: BR – Bajki robotów (Lem S., Bajki robotów, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa, 1983.); C – Cyberiada (Lem S., Cyberiada, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1967.); DGI – Dzienniki Gwiazdowe, t. 1 (Lem S., Dzienniki gwiazdowe, Interart, Warszawa, 1994, t. 1); DGII – Dzienniki gwiazdowe, t. 2 (Lem S., Dzienniki gwiazdowe, Interart, Warszawa, 1994, t. 2). W przypadku utworów tlumaczonych: pierwsza cyfra oznacza numer strony, druga – numer pozycji odpowiedniego przekładu (spis utworów w języku rosyjskim znajduje się w Bibliografii podmiotowej – przekłady na język rosyjski).

S.Lem parodiuje również styl naukowy, tworząc m. in. pseudoterminy zoologiczne i biologiczne (np. cieplak barowy, zmyłek oczajduszny, pośladkówka otwornica), nazwy środków farmaceutycznych (np. babran, opozycjonal, kopandol, walina, razkozianek mortyny, dwukocian sody) czy też dziedzin wiedzy (bijoligia, tyranistyka, koruptystyka, katografia). Styl naukowy ośmieszany jest także poprzez wprowadzanie żartobliwych opisów technicznych (np. kobietron – urządzenie stosowane zarówno w roli trenażera, jak i erotora totalnego ze sprzężeniem zwrotnym; Kobietron [...] posiadał moc wyjściową czterdziestu megamorów, przy czym wydajność efektywna w widmie przenikającej lubieży osiągała dziewięćdziesiąt sześć procent, emisja zaś namiętnościowa, mierzona jak zawsze w kilomiłach, liczyła ich sześć na jeden pocałunek, zdalnie sterowany. Kobietron ów wyposażony był nadto w zwrotne pochłaniacze szału, w kaskadowy wzmaczniacz uściskowo-zapatrzeniowy i automat «pierwszego wejrzenia». [...] Miała też wspaniała konstrukcja wszystkie urządzenia wspomagające, jak szybkobieżną flirtownicę, reduktor zalotów oraz komplet pieszczaków i pieścideł; z zewnątrz zaś, w osobnej szklanej budce, widniały olbrzymie tarcze zegarów, na których można było obserwować przebieg odkochującej kuracji [203-204; C]).

Parodiowy charakter ma również systematyka człowieka – bladawca, zwanego też lepniakiem, którego opis przedstawia się następująco: jest wielce miękki, konsystencją podobny do pieroga... Oczy jego tępawe, wodniste, obrazem plugastwa duszebnego są. Lice gumiaste... [82; DGI]; zgodnie z przyjętą systematyką, występującą w naszej Galaktyce formy anormalne obejmuje typ Aberrantia (Zboczeńce), dzielący się na podtypy Debilitales (Kretyńce) oraz Antisapientinales (Przeciwrozumce). Do tego ostatniego podtypu należą gromady Canaliacaea (Paskudławce) i Necroludentia (Zwłokobawy). Wśród Zwłokobawów rozróżniamy z kolei rząd Patricidiaceae (Ojcogubce), Matriphagideae (Matkojady) i Lasciviaceae (Obrzydłce, czyli Wszeteki). Obrzydłce, formy już skrajnie zwyrodniałe, klasyfikujemy, dzieląc na Cretininae (Tępony, np. Cadaverium Mordans, Trupogryz Bęcwalec), i Horrorissimae (Potworyjce, z klasycznym przedstawicielem w postaci Mętniaka Bacznościowca, Idiontus Erectus Gzeemsi). Niektóre z Potworyjców tworzą własne pseudokultury; należą tu gatunki takie, jak Anophilus Belligerens, Zadomiłek Zbójny, który nazywa siebie Genius Pulcherrimus Mundanus, albo jak ów osobliwy, łysy na całym ciele egzemplarz, zaobserwowany przez Grammplussa w najciemniejszym zakątku naszej Galaktyki – Monstroteratum Furiosum (Ochydek Szalej), który zwie siebie Homo Sapiens [44; DGI]. Jednakże inny astrozoolog uważał przedstawioną klasyfikację za niedokładną; rozróżniał bowiem, za swym mistrzem, osobny rząd Degenaratores, do którego należą Przećpaki, Niedoćpaki, Truposzczyki oraz Martwopieszcze; określenie «Monstroteratus» uznał, w zastosowaniu do człowieka, za fałszywe – albowiem należało posługiwać się raczej nomenklaturą szkoły wodnickiej, używającej konsekwentnie terminu Sztucznik Potworniaczek (Artefactum Abhorrens) [45; DGI].

Powyższe cytaty to jedynie zapowiedź wszystkich możliwości wyrazotwórczych S.Lema i jego zabaw słownych zawartych w omawianych cyklach. Lecz już owe przykłady są wyraźnym dowodem na to, iż zebrany z Bajek robotów, Cyberiady i Dzienników gwiazdowych materiał językowy jest z jednej strony zabawny, interesujący i intrygujący, a z drugiej – stanowi wyzwanie dla każdego tłumacza, który chce się z nim zmierzyć. Z faktu tego doskonale zdaje sobie sprawę sam autor mówiąc, że wystarczy przeczytać parę stron Cyberiady, żeby zorientować się, z jak poważnymi trudnościami musi borykać się tłumacz4. Te dwie przyczyny: ciekawy a zarazem niełatwy z komparatystycznego punktu widzenia materiał, wpłynęły na decyzję wyboru tych właśnie cykli opowiadań i uczynienia z zawartych w nich neologizmów przedmiotu słownikowej analizy.

4 Bereś S., Rozmowy ze Stanisławem Lemem, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1987, s. 206.

Dodatkowym argumentem jest również fakt, iż S.Lem pozytywnie odnosi się do tych utworów, szczególnie lubi, według słów J.Jarzębskiego, Cyberiadę, którą uważa za swój prywatny wkład w poetykę literatury science fiction.

Sam autor o swym dziele wyraża się w następujący sposób: Wymienię książki, które mnie kontentują [...] Przede wszystkim za dobry utwór uważam Cyberiadę5. [...] Moim życzeniem jest, aby przetrwała Cyberiada. [...] A jej przetrwania życzyłbym sobie dlatego, że jest to rzecz oryginalna, a zarazem nie pozbawiona solidnego, choć głęboko w niej zakopanego, pierwiastka intelektualnego6. Natomiast Bajki robotów, były jedynie freblówką do Cyberiady. Widać to wyraźnie w chronologicznym porządku, gdyż najpierw stosowałem konwencjonalny schemat bajki, a potem zacząłem z nim robić coraz bardziej akrobatyczne sztuki7. [...] Bajki robotów stały się jakby rusztowaniem, po którym wdrapałem się na poziom, aby móc skoczyć w pisanie Cyberiady8. O tym zaś cyklu pisze, iż paradygmatyka par excellence wzięta z nauk fizycznych potraktowana jest tam złośliwie i żartobliwie. Widać to ładnie w opowiadaniu Smoki prawdopodobieństwa, gdzie wprowadzona została paradygmatyka mechaniki kwantowej. Smoki, które są, smoki, których nie ma, smoki wirtualne – to są zabawy na tle całego aparatu pojęciowego współczesnej fizyki, która uważa, że nic takiego jak «nic» (to znaczy «próżnia») nie istnieje, gdyż jest tam pełno cząstek wirtualnych. Jest to utwór, który zawsze sprawiał ogromną radość fizykom teoretycznym. Pewien polski fizyk przetłumaczył, jak umiał, to opowiadanie na angielski – były to lata, kiedy nie byłem jeszcze tak tłumaczony na Zachodzie – po to, aby demonstrować je swoim zagranicznym kolegom po fachu9.

5 Bereś S., op. cit., s. 53.

6 Loc. cit., s. 200.

7 Loc. cit., s. 58.

8 Loc. cit., s. 60.

9 Loc. cit., s. 61.

Cyberiada ma wiele wspólnego ze zbiorem fantastycznych Dzienników gwiazdowych Ijona Tichego. Oba cykle zapożyczyły formułę (i w pewnej mierze także typową tematykę) od powiastki filozoficznej10.

10 Jarzębski J., Naprawic świat, [w:] Lem S., Cyberiada. Bajki robotów, Interart, Warszawa, 1995, t. 2, s. 285.

Wśród Dzienników S.Lem najbardziej ceni Podróż dwudziestą pierwszą, traktującą o robotach, które stworzyły zakon, coś w rodzaju futurologii wiary i ją właśnie zamieściłby w zbiorze przeznaczonym dla czytelnika rosyjskiego11.

11 Zob. «Книжное обозрение», 08.09.1989, № 36, с. 10.


Архив БВИ ->  
[Аудио] [Библиотека] [Систематика]
[Фантастика] [Филателия] [Энциклопудия]
    Русская фантастика

© 2006 Monika Krajewska;     Вёрстка: БВИ, 2010